Radziecki pocisk zabił pluton żołnierzy niemieckich. Była to grupa młodych, nieostrzelanych w boju żołnierzy, rodem z okolic Raciborza. Zwłoki leżały tam do czasu przesunięcia się frontu.

Mój dziadek wraz z grupą kolegów dokonał pochówku nieszczęsnych młodych ludzi w parku za ówczesnym budynkiem Kasy Chorych (obecnie Powiatowy Urząd Pracy). Opowieść tą słyszałem wiele razy, ale nie interesując się nią zbytnio. Gdzieś w latach siedemdziesiątych spacerowałem z matką o zmroku w dzień Wszystkich Św. aleją obok chyba nieistniejącego wówczas skansenu. W zaroślach pomiędzy aleją a wspomnianym budynkiem zauważyliśmy palący się znicz, co bardzo wzruszyło mamę.

Upłynęło wiele czasu od tego wydarzenia. W 2008 roku trafiłem na arcyciekawą książkę "Nasze czasy Wiek XX" autorstwa Stefana Floriana Gruszki, która ukazała się staraniem Towarzystwa Miłośników Ziemi Pszczyńskiej, wydrukowaną w Oficynie Drukarskiej. W niej znalazłem fragment opisujący to wojenne wydarzenie. Autorem tych wspomnień był Antoni Spyra, który w tym czasie mieszkał nieopodal miejsca tragedii. Miejsce pochówku zlokalizował pomiędzy młynem, ślusarnią (obecnie parking), a drogą parkową.

Od nowa odżyły moje wspomnienia z lat młodzieńczych. Postanowiłem zbadać dokładnie sprawę i zlokalizować miejsce pochówku żołnierzy. Odwiedziłem referat w Urzędzie Miejskim zajmujący się miejscami pochówku żołnierzy. Tam brak śladów. Podobnie w księdze zgonów w kancelarii kościoła pw. Wszystkich Świętych nie ma adnotacji o takim pochówku w lutym 1945 r. Rozmawiałem z mieszkańcami okolicznych budynków. Niestety nic nie wskórałem.

Publikując ten artykuł, mam nadzieję, że czytelnicy wzbogacą moją wiedzę o inne fakty związane z tym tragicznym wydarzeniem, a szczególnie pomogą zlokalizować miejsce pochówku. Kontakt poprzez redakcję: http://www.pless.pl/wyslijinfo.