Gorące tematy

  • 12 kwietnia 2011
  • wyświetleń: 5114

PALP: Podziały... pogromy...

Coraz wyraźniejsze podziały na trzy grupy w lidze pierwszej. Pogromy w lidze drugiej oraz wyrównana walka w lidze trzeciej. Tak po krótce można scharakteryzować to co wydarzyło się w miniony weekend na boisku przy hali Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Pszczynie w ramach rozgrywek Pszczyńskiej Amatorskiej Ligi Piłkarskiej.

PALP: 09-10.04.2011 - I liga
OKSowi Poligon w I lidze na wiosnę idzie jak pod górkę...


PALP: 09-10.04.2011 - II liga
...w lidze II wszyscy uciekają Kilersom...


PALP: 09-10.04.2011 - III liga
...zaś w lidze III ligową tabelę zamykają gracze Zrywu


I LIGA
Tym razem podsumowanie weekendowych zmagań zacznijmy od pojedynków ligi pierwszej, które odbyły się w sobotnie popołudnie i wieczór. Rezultaty, które padły w meczach trzeciej wiosennej kolejki jeszcze bardziej podzieliły pierwszoligową stawkę na trzy grupy. W pierwszej mamy pięć drużyny walczących o medale. W drugiej "pościgowej" cztery drużyny, które odstają nieco od czołówki, ale mają też dość bezpieczna przewagę nad trzecią grupą. Wśród tej najniżej notowanej jest aż sześć drużyn a różnica pomiędzy dziesiątą "bezpieczną" Trójcą a ostatnim w tabeli teamem Poligonersów to zaledwie dwa punkty!

Bardzo istotny mecz dla układu ligowej tabeli rozegrały ekipy OKSu Poligon i Żubrów. Jednak z najstarszych amatorskich drużyn w Pszczynie - Żubry jest w ciężkiej sytuacji i strata punktów z rywalami, którzy walczą także o utrzymanie mogła sporo kosztować. Nic więc dziwnego, ze obie drużyny bardzo ostrożnie podeszły do tego pojedynku. Początkowe minut to "badanie" rywala. Przełamanie nadeszło dopiero w 10 minucie. Wtedy stratę Janosza w środku boiska wykorzystał OKS. Z szybką kontrą na bramkę pomknęło trzech piłkarzy. Hoinkis zagrał na lewą stronę do Bałucha, ten wzdłuż linii piątego metra zagrał do Czapli a ten na wślizgu zdołał zamknąć akcję na tyle skutecznie, że skierował piłkę do siatki. OKS chciał pójść za ciosem i w 12 minucie mogło być 2:0, kiedy to groźnie uderzał Pisarek, ale Piątek sparował piłkę na róg. Żubry długo nie mogły złapać właściwego rytmu gry, grały nieco chaotycznie, ale mimo to w 17 minucie padło wyrównanie. Dość pechowo w polu karnym piłkę ręką odbił Wiktorczyk i sędzia nie miał wątpliwości. Skutecznym egzekutorem Wiera. Strata gola nie zniechęciła do ataków Poligonu, który jeszcze przed przerwą miał dwie bramkowe szanse. Najpierw Pisarek uderzał głową z pięciu metrów, ale przestrzelił, a chwile później z wolnego Bałuch trafił prosto w bramkarza rywali.
Po przerwie do głosu doszedł zespół Żubrów, który coraz częściej gościł na połowie rywali. W 23 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Ochman a zasłonięty Ogierman nie zdążył ze skuteczna interwencją. Z prowadzenie Żubry długo się jednak nie cieszyły. Chwilę później dobra kontra rywali. Prostopadło piłkę zagrał Bałuch, a Czapla w sytuacji sam na sam trafił do siatki między nogami wychodzącego Piątka. Wymiana ciosów trwała na dobre, ale losy meczu zdecydowały się w ostatnich minutach. Kiedy w 35 minucie z dystansu przymierzył Siuta i piłka wpadła do sieci wydawało się, że Żubry się już nie podniosą... a jednak. Niespełna dwie minuty przed końcem meczu lewą stroną pociągnął Wiera i uderzył silnie z dość ostrego konta czym najwyraźniej zaskoczył Ogiermana. Ekipa pod dowództwem Ochmana przyspieszyła grę i w 39 minucie dopięła swego. Wślizgiem w polu karnym zagrał Pisarek i po raz drugi z karnego swojej szansy nie zmarnował Wiera. Ekstra czasu na odpowiedź OKS już nie dostał.

OKS Poligon - Żubry 3:4 (1:1)

Niespodzianki nie było w drugim spotkaniu. Tu walczący o mistrzostwo FCProfi M-Tec podejmował ekipę ZRB. Mecz niejako już w pierwszych sekundach ustawił... Poczkajski, który niejako w tradycyjny sposób samotnym rajdem otworzył wynik meczu. Po chwili mogło być już 2:0 ale uderzenie Stuglika zza pola karnego trafiło tylko w słupek. Pełniący obowiązki bramkarza w pierwszej odsłonie Jarząbek nie miał zbyt wiele pracy, ale w piątej minucie musiał skapitulować. Piłkę na piątym metrze spod nóg defensorów wyłuskał Cygan i strzałem z ostrego konta wpakował ją do siatki. Profi wciąż jednak miał przewagę i remis długo się nie utrzymał. Trzy minuty później rzut rożny zakończył się golem. Piłkę na linię pola karnego otrzymał Poczkajski Artur i silnym uderzeniem w środek bramki nie dał szans Komanderowi. Raz za razem kotłowało się pod bramką bananowej szóstki. Po kwadransie było już 3:1. Długa piłkę z własnego pola karego zagrał Cap, a niepilnowany Poczkajski w sytuacji sam na sam zdobył swojego trzeciego gola.
Po zmianie stron wciąż dominowali liderzy ligowej tabeli. W tej części meczu na listę strzelców wpisywał się tylko jeden gracz, ale za to trzykrotnie. Na 4:1 Gazda podwyższył mierzonym strzałem tuz przy słupku z 15 metrów. Gol na 5:1 to klasyczna kontra. Lewą stroną piłkę przeprowadził Poczkajski zagrał do rogu do Stuglika, a ten wycofał na "szesnastkę" do Gazdy, który umieścił piłkę w siatce mimo, że na linii było już trzech obrońców. Dwie minuty przed końcem Gazda skompletował klasycznego hat-tricka. Dwójkowa akcja w polu karnym z Poczkajskim, trzy szybkie podania i mamy 6:1.
dla pełnego obrazu meczu warto dodać, że w między czasie swoje nieliczne, ale jednak szanse miała też ekipa Cygana, a najaktywniejszym graczem budowlano-bananowej szóstki był Szafraniec. W 28 minucie napastnik ZRB uderzał z lewej strony, ale broniący w tej części meczu Kabała skutecznie interweniował, a następnie w 36 minucie popularny "Stivi" idealnie wyłożył piłkę do Mygi, ale ten uderzył niecelnie.

FC Profi M-Tec - ZRB-Szybkie Banany 6:1 (3:1)

Wielkich emocji nie było tez w meczu Ełki Team z Poligonersami. Broniący się przed spadkiem zespół z osiedla Powstańców Śląskich pojawił się na meczu w dość okrojonym składzie. Nic więc dziwnego, że to Ełka prowadziła grę od pierwszych minut. Już w 5 minucie udało się dobrze rozgrać stały fragment gry i Majewski wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.Poligonersi wyglądali na zagubionych i nie potrafił skonstruować udanych akcjo ofensywnych, zaś Ełka kontynuowała swoją grę. Nic więc dziwnego, że po meczu było tak naprawdę jeszcze w pierwszych dwudziestu minutach. W 11 minucie prawą stroną pomknął Wrona zagrał na piąty metr do Osemlaka a ten nie miał problemów z podwyższeniem wyniku. Cztery minuty później rodzinna akcję przeprowadził klan Osemlaków. Łukasz zagrał do Krzysztofa a ten z uderzył z linii pola karnego i było 3:0. W kolejnej bramkowej akcji w roli głównej wystąpił Krawczyk Sebastian. Nie można jednak powiedzieć, że Poligonersi tylko się bronili bo swoje szanse też mieli, ale... mieli wyraźnie rozregulowane celowniki. Dwukrotnie z dystansu uderzał Buras, raz Jany, ale każdorazowo do celu zabrakło kilkanaście centymetrów.
Pierwsza akcja po przerwie była dziełem Ełki i... dała podwyższenie wyniku. Lewą stroną pociągnął Olejarczyk zagrał w pole karne a tam Przybyła przeciął lot piłki w taki sposób, że... zaskoczył swojego bramkarza. Chwilę później bliski przełamania niemocy Poligonersów był Węgierek, ale jego strzał głową był zbyt lekki i Lewandowski nie miał kłopotów z obroną. W 30 minucie świetną szansę miała Ełka, ale w sytuacji dwa na jeden Osemlak zbyt mocno zagrywał do Olejarczyka. Aż wreszcie nadeszła minuta 32. Właśnie wtedy prawą stroną boiska uciekł Gąsior i "Lewan" skapitulował po raz pierwszy. Team pod wodzą Kroczka nie dał jednak zbyt mocno rozwinąć skrzydeł rywalom. Co prawda Poligonersi dążyli do zmniejszenia strat i atakowali jednak to Ełka zdobyła kolejna bramkę. Szybka kontra zagranie Osemlaka do Majewskiego i ten umieszcza piłkę praktycznie w pustej bramce. Cztery minut przed końcem meczu ładna bramkę zdobył Buras, który z lewej strony boiska uderzył niemal z zerowego konta na bramkę po oknie długiego rogu. Końcówka meczu należała już jednak do Teamu. Najpierw na 7:2 podwyższył Krawczyk Sebastian, który idealnie złożył się głową do piłki zagranej z autu przez Wronę i uderzeniem z kozła umieścił ją w samym okienku. Swoje szanse mieli jeszcze Kroczek, który z linii pola karnego trafił w poprzeczkę oraz Wrona, który uderzał mocno z 5 metrów ale wprost w dobrze ustawionego Woźniczkę. Niespodzianki zatem nie było. Ełka Team gładko pokonał Poligonersów.

Poligoners - Ełka Team 2:7 (0:4)

Bardzo ważny mecz drużyn z dolnych rejonów ligowej tabeli rozegrały ekipy Trójcy i Gunnersów. Początek pojedynku bardzo wyrównany. W 2 minucie gry w pole karne piłkę dograł Folek, Bocheński uderzył głową, ale Świerczyński wybił piłkę na rzut rożny. Kilkadziesiąt sekund później bliźniaczą akcję przeprowadzili rywale. Z autu piłkę zagrał Paliczka, głową uderzał Kornas, a Chrobaszyczk sparował piłkę na rzut rożny. Bramkarze rozgrzani można było zatem zacząć prawdziwe granie. W kolejnej akcji padła pierwsza bramka. Z rzutu rożnego piłkę w pole karne zagrywał Paliczka, a fatalnie pomylił się Chrobaszczyk, który wrzucił ja sobie do własnej bramki. Po chwili było jednak remisowo. Zbyt wiele miejsca obrońcy pozostawili Żmijowi, a ten obrócił się z piłka na linii pola karnego i uderzeniem w długi róg zmusił do kapitulacji bramkarza rywali. Na prowadzenie Trójca wyszła już w 6 minucie. Z ośmiu metrów uderzał Czardybon, skutecznie interweniował jednak "Afa", lecz próbujący wybić bezpańska piłkę Kordoń trafił w nogę Lechowicza. Mecz jest dobry, szybki i zacięty. Po kwadransie gry było już 3:2. Salamon zagrał z autu do Bocheńskiego na długi słupek a ten ładnym uderzeniem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie Trójcy. Kolejne akcje były jednak dziełem ekipy Biegiera. Tuz po stracie bramki numer trzy Kordoń przymierzył z dystansu i był już kontakt. Chwilę później mogło być już remisowo, ale... nieco szczęścia zabrakło Kornasowi, który trafił w poprzeczkę. Tuz przed przerwą prowadzenie podwyższyła pszczyńsko-tyska ekipa. Doniec zagrał z lewej strony w pole karne do Czardybona a ten niepilnowany z 6 metrów ustalił wynik po 20 minutach.
Strzelanie po przerwie rozpoczął Bocheński i wydawało się, że Trójca jest na najlepszej drodze do wygranej. Nadzieję Gunnersom przywrócił, jednak... Folek, który próbował zgrać piłkę do własnego bramkarza, a że ten wyszedł już do piłki to został zaskoczony przez własnego obrońcę. Gol ten jednak w istotny sposób nie zmienił postawy drużyn na boisku. Brygada Biegiera nie była już w stanie odrobić dwubramkowej straty, a jeszcze dodatkowo w 35 minucie padł gol numer sześć dla rywali. Mocnym akcentem próbował wszystko zakończyć Paliczka ale jego uderzenie z przewrotki minęło bramkę.

Trójca - Gunners Biegier 6:3 (4:2)

Z pogoni za czołówką wyhamowana została ekipa Mieszka. W starciu z Undergrasosexoholicami zespół z osiedla Piastów nie zdołał ugrać nawet punktu. Wszystko zaczęło się jednak dość optymistycznie dla "książęcych". Już w 3 minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Gruszka, ale nienaciskany przez nikogo uderzył wysoko nad poprzeczką. Chwilę później było już jednak 1:0. Z 15 metrów mierzony strzał oddał Grzegorz a piłka po drodze odbiła się jeszcze od słupka. Wydawało się, że Mieszko mecz ma pod kontrolą. W 10 minucie przyszło jednak przełamanie. Stratę w środku boiska wykorzystał Zakajewski, który pomknął prawą strona boiska i silnym uderzeniem pod poprzeczkę nie dal szans Szczęśniakowi. To wyraźnie wytrąciło z rytmu ekipę Mieszka. Undergrasos uwierzyło zaś, że wszystko jest możliwe i przeszło do ofensywy. W kolejnej akcjach pecha miał Matera. Najpierw jego uderzenie z dystansu ociera się o słupek bramki i wychodzi po za boiska, a po kolejnym uderzeniu ekipę Mieszka przed utrata gola ratuje poprzeczka. Napór drużyny Sęka jednak nie słabnie i w 19 minucie udaje się strzelić gola. Strzał Praxa odbija co prawda bramkarz "książęcych", ale piłka trafia pod nogi Piątki, a ten lokuje ją niemal w pustej bramce. Na przerwę obie drużyny schodzą jednak z bagażem dwóch bramek. W ostatniej akcji pierwszej odsłony po szybkiej kontrze w sytuacji sam na sam znalazł się Pasternak i pewnym uderzeniem po ziemi w środek bramki wyrównał stan rywalizacji.
Po zmianie bramek więcej aktywności wciąż wykazują gracze pod wodza Sęka. W 25 minucie w swoim pechu utwierdził się Matera, którego uderzenie w sytuacji sam na sam na poprzeczkę sparował Szcześniak. Chwilę później swojego szczęścia próbuje Słabaszewski, ale zabrakło nieco precyzji.
Gol numer trzy dla Undergraso pada po dwóch kwadransach. Piłkę w środku boiska przejmuje Kafka zagrywa do Sęka, a kapitan zielono-czerwonych daje prowadzenie swojej drużynie. Mieszko jeszcze próbuje walczyć, ale seria trzech rzutów wolnych z okolicy pola karnego nie przynosi efektu. Ostatecznie wynik meczu niespełna dwie minuty przed końcem ustalił Sęk, który zaskakująco precyzyjnie uderzył zza pola karnego po długim rogu. Tym samym Undergrasosexoholicy odskoczyli na siedem punktów od strefy spadkowej.

Undergrasosexoholics - Mieszko 4:2 (2:2)

Mecz dwóch drużyn środka ligowej tabeli zapowiadał się całkiem interesująco. Sew-Met podejmował ekipę gospodarzy ze sportowego ośrodka. Początkowo główną postacią meczu był powracający do bramki ekipy z Piasku Spika. Już w trzeciej minucie meczu z wolnego uderzał Bałuch, ale na posterunku był golkiper Sew-Metu. Refleks Spiki dwukrotnie sprawdził także Furtok, raz z rzutu wolnego, a raz po indywidualnej akcji kiedy uderzał z prawej strony pola karnego. Nie oznacza to wcale, że był to jednostronny pojedynek. Po drugiej stronie boiska też wiele się działo. W 5 minucie świetnie zachował się Jeleń, który udana interwencją zatrzymał szybką kontrę rywali. W minucie 12 Kurcius z wolnego trafił w słupek, a chwilę później Tomasz Ryguła minimalnie pomylił się uderzając zza linii pola karnego. Sew-Met dopiął wreszcie swego tuż przed przerwą. Z lewej strony boiska w pole karne wpadł Kuźnik, i co prawda jego uderzenie wybronił Jeleń to wobec dobitki Kurciusa był już bezradny. Od drugiej części meczu w bramce Sew-Metu oglądaliśmy Boguckiego. Początek drugiej odsłony wyrównany. POSiR stara się odrobić jednobramkową stratę, ale z trudem dochodzi do pozycji strzeleckich. Rywale próbują zaś oddalić grę od własnego pola karnego, w końcu jednak przytrafia im się błąd. Bałuch z lewej strony zagrywa na linię "szesnastki" a tam nienaciskany przez nikogo Szczypior miał czas by precyzyjnie przymierzyć tuż przy słupku i mieliśmy remis. Od tego momentu następuje wymiana ciosów, choć groźniej wyglądają akcje zespołu z Piasku: m.in. Jeleń broni uderzenie Kuźnika z 8 metrów, czy też strzał Szczotki z dystansu. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że oba zespoły za bardzo chcą, przez co grają za szybko, za nerwowo i przez to bardzo niedokładnie. Dlatego też miło wysiłków z obu stron mecz zakończył się podziałem punktów, który tak na dobra sprawę nie krzywdzi żadnej strony.

Sew-Met - POSiR Pszczyna 1:1 (1:0)

Na zakończenie piłkarskiej soboty doszło do najciekawszego meczu dnia. Walczący o mistrzostwo Jakub spotykał się z wciąż marzącym o podium Japi-Budem. Początek należał jednak do obecnego wicelidera, który za sprawą debiutującego w PALP Świeżego mógł w 5 minucie objąć prowadzenie. Jeszcze lepszą sytuację zmarnował kilkadziesiąt sekund później Bienioszek, który będąc w sytuacji sam na sam z Krzekotowskim zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i piłkę zdołali wybić obrońcy. Wkrótce sprawdziło się powiedzenie, że niewykorzystane sytuację się mszczą. Rzut rożny po przeciwnej stronie boiska uderzeniem z linii pola karnego na gola zamienił bowiem Zdunek. Radość budowlańców trwała jednak krótko. Już następna ofensywna akcja Jakuba kończy się rzutem rożnym a po nim Banet zagrywa do Bienioszka a ten z ostrego konta po ziemi nie daje szans Krzekotowskiemu. Mecz zaczyna rozkręcać się na dobre. Swoich sił próbuje Maj a z drugiej strony Świeży, ale bramkarze są czujni. Po kwadransie gry ATS obejmuje jednak prowadzenie kiedy akcję Drzyzgi wykończył Bienioszek. Kiedy tuż przed przerwą Banet zakręcił w polu karnym obrońcą i wpakował piłkę do sieci rywala wydawało się, że Japi jest już na straconej pozycji. Wtedy jednak nadzieję kolegom przywrócił Nowak, który po indywidualnej akcji błyskawicznie łapie kontakt.
Po przerwie wciąż trwa zażarta walka. Na uderzenie z wolnego Świeżego, które wybronił Krzekotowski, "słupkiem" z dystansu odpowiada Maj. Aż wreszcie w 30 minucie worek z bramkami w drugiej odsłonie otwiera Bienioszek. Dwubramkowa zalicza na dziesięć minut przed końcem meczu chyba nieco rozluźniła piłkarzy Jakuba i w przeciągu 120 sekund wszystko rozpoczynało się od nowa. Najpierw Maj mimo asysty obrońcy skierował piłkę obok Kościelnego, a chwilę później dość szczęśliwie doprowadził do remisu wpychając piłkę do siatki klatka piersiową. Jakub otrząsnął się i nie rezygnował z walki o trzy punkty. Kiedy na zegarze była 39 minuta znakomitym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Banet i team z Daszyńskiego miał wygrana na wyciągnięcie ręki. Tyle tylko, że defensywa ATSu była tego wieczoru bardzo dziurawa. W ostatniej akcji meczu środkiem pola przedarł się Wiera i wpakował piłkę do siatki obok Kościelnego. Mimo, że piłkarze ATSu reklamowali w tej akcji zagranie ręką sędzia pozostał niewzruszony i gola uznał. Podział punktów w tym spotkaniu najbardziej ucieszył obecnego lidera FCPorfi M-Tec, który tym sposobem powiększył przewagę nad Jakubem do czterech punktów.

ATS Jakub - Japi-Bud 5:5 (3:2)

PALP: Podziały... pogromy... 09-10.2011 · fot. Andzejek


II LIGA
Bardzo niespodziewanie pogromami zakończyły się mecze drugiej ligi. Pierwszoligowe aspiracje potwierdziły ekipy Relaksu, Orłów oraz Enigmy Czechowice. Ale spokojnie prześledźmy co takiego wydarzyło się w niedzielne przed i popołudnie.

W pierwszym spotkaniu Relaks podejmował Brygadę Kryzys i jeśli ktoś liczył na ciekawe zacięte widowisko srogo się zdziwił. Na boisku od pierwszych minut rządził i dzielił jeden zespół - Relaks.Kilkanaście sekund od rozpoczęcia meczu przed polem karnym faulowany jest Bielcki do piłki podchodzi Błakała i wymierza sprawiedliwość pakując piłkę obok nie najlepiej ustawionego muru. W 5 minucie było już 2:0. Tym razem na raty piłkę do siatki Kani wpakował Kędzior. Kolejne minuty nie przynoszą nic nowego. Wciąż w natarciu Relaks. Minuta 11 i jest 3:0. Dwójkowa akcja w polu karnym Błakała - Bielecki i ten drugi lokuje piłkę w siatce. Minuta 16 i 17 kolejne dwa gole. Najpierw Bielecki przyjmuje piłkę podaną przez Witczaka z autu spokojnie się obraca i podwyższa wynik. Kilkadziesiąt sekund później obrońcom ucieka Błakała i mamy już 5:0. Przed przerwą jeszcze w słupek trafił Bielecki. Rywale żadko gościli pod bramką Staronia a nieliczne próby m.in. Jarczoka z dystansu mijały cel w bezpiecznej odległości.
Po przewie niewiele się zmieniło. Już w pierwszej minucie solowa akcje przeprowadził Kędzior podwyższając prowadzenie. W minucie 26 hattricka kompletuje Błąkała a sześć minut później trzy gole ma już także Piotr Kędzior. W między czasie ożywiła się także Brygada. W dwanaście minut przed końcem sposób na defensywę Relaksu wkońcu znalazł Szczęśniak, który z narożnika pola karnego uderzył precyzyjnie po długim słupku. Po chwili bliski gola był Bednarczyk ale w ostatniej chwili piłkę zablokował Staroń. Niecodziennej urody bramkę dla relaksu zdobywa także Mąką. Obrońca uderzył futbolówkę z własnej połowy w tak precyzyjny sposób, że ta przelobowała Kanię i było już 9:1. Relaks z uporem dążył do zdobycia gola numer 10 i zapomniał wyraźnie o obronie. To wykorzystali gracze Brygady Kryzys, którzy 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem ustalili wynik meczu (obroniony strzał Szweda na gola zamienił Grygierzec).

Relaks Katon Pub - Brygada Kryzys 9:2 (5:0)

Także w drugim spotkaniu było rekordowo wysokie zwycięstwo. Tutaj Orłu podejmowały ekipę Zielarzy. Liczne składy obu drużyn zapowiadały ciekawe widowiska, ale mało kto się spodziewał, że będzie ono aż tak jednostronne. Początek jednak nie jeszcze tego nie zapowiadał. Zielarze choć zepchnięci do defensywy to przez pierwszy kwadrans udanie powstrzymywali ataki rywali. Spora w tym jednak zasługa dobrze broniącego tego dnia Kokoszki. Tyle tylko, że ciężko bronić się skutecznie przez 40 minut. Nic więc dziwnego, że kiedy celowniki na twierdzę Zielarzy zostały ustawione obstrzał trwał na dobre. Dokładnie w 16 minucie dwójkową akcję rozegrał Czorny z Kijonką. Po chwili drugi z braci Kijonków Tomasz dostaje prostopadłą piłkę od Kajstury i mamy 2:0. Jeszcze przed przerwą ładnym uderzeniem z woleja popisał się Czorny wykorzystując zagranie z autu Komandera.
Po przerwie pszczyńską szóstkę zaskoczyli Zielarze i nieoczekiwanie za sprawą Sroki zdobyli gola. Jeśli jednak czechowicka ekipa liczyła na to, że zdoła podjąć walkę z Orłami to już po pięciu minutach plany te mogła odłożyć na inny termin. Orłom z każdą chwilą grało się łatwiej. Nic więc dziwnego, że po 30 minutach gry było już 6:1. Po raz drugi trafili Grzegorz i Tomasz Kojonka oraz kapitan Komander. Zielarze z rzadsza gościli pod bramką rywali. Raz Urban bliski był szczęścia ale po minięciu bramkarza zmierzającą do bramki piłkę wybili obrońcy. Innym razem akcja Dunata zakończyła się na bramkarzu Orłów. W końcowych minutach meczu piękną bramkę dołożył jeszcze Komander uderzając z dystansu po oknie bramki. Z ostrego konta trafił też najlepszy strzelec Orłów Pojda, a hattrika ustrzelił Grzegorz Kijonka. Orły rozbiły rywali zza Wisły aż 9:1.

Orły Mirosława K. - Zielarze 9:1 (3:0)

Z pewnością kibice ostrzyli sobie zęby także na najciekawiej zapowiadający się mecz czwartej kolejki drugiej ligi, w którym Enigma podejmowała Vein. Jednak już w pierwszej minucie wynik meczu otworzył ubiegłoroczny król strzelców Budny, który otrzymał dobrą prostopadłą piłkę z autu od Budy i w sytuacji sam na sam uprzedził wychodzącego bramkarza. Vein dziwnie przestraszony schowany za podwójna gardą praktycznie nie opuszczał własnej połowy. Po kwadransie było już jednak praktycznie po meczu a czechowicka ekipa prowadziła trzema golami. W 15 minucie ponownie po stałym fragmencie gry. Tym razem aut wykonywany był na wysokości pola karnego. Piłkę zagrywał Drozdek z tą minął się bramkarz Kozub i Budny głową ulokował ja w pustej bramce. Ostatni gol przed przerwą to szybko rozegrana akcja Kopconia z Budą. Jankowicaka ekipa w pierwszych dwudziestu minutach poważniej nie zagroziła bramce Zimnego. Bramkarz Enigmy nieco więcej pracy miał po przerwie m.in. z pola karnego uderzał Szczypior, ale wprost w kapitana czechowiczan. Na boisku wciąż panowali jednak goście zza Wisły. Vein nieoczekiwanie grał słabo nie tylko w ataku, ale także w defensywie popełniając często niewymuszone błędy. Tak było przy bramce na 5:0 kiedy źle wybitą piłki z pola karnego przejął Wrona i wpisał się na listę strzelców. Na nieco więcej Veinowi Enigma pozwoliła w końcówce, ale dzięki temu sama miała tez okazje do szybkich akcji. Wynik ustaliły zatem dwa szybkie kontrataki. Dwie niemal bliźniacze akcje prawą strona boiska dogranie w środek pola karnego, a tam najpierw Kopcoń a dwie minuty później Linek nie mieli kłopotów ze zdobyciem goli. Tym samym z kompletem punktów Enigma jest jedyną drużyną, która próbuje dotrzymać kroku Orłom.

Enigma Czechowice - Vein Jankowice 7:0 (3:0)

Od dna wreszcie odbija się ekipa Elwo. Po niezłych trzech meczach doświadczona drużyna była bez punktu i potrzebowała w końcu przełamania. Nic więc dziwnego, że do potyczki z KECHem podeszła bardzo zmobilizowana. Już w jednaj z pierwszych akcji Kotas trafił w słupek. To było ostrzeżenie dla rywali. Tyle tylko, że nie wyciągnęli z niego wniosków. Trzy minuty później napastnik Elwo był już bezlitosny. Prostopadłą piłkę z własnej połowy zagrał Stalmach lewą strona boiska w pole karne wpadł Kotas i znalazł się w cztery oczy z Danelem i płaskim uderzeniem w długi róg zdobył pierwszą bramkę. Po stracie bramki nieco ożywił się KECH, ale próby Jaromina i ZemczakaKempny zdołał sparować dwukrotnie na rzut rożny. Pomiędzy 10 a 15 minutą serię aż sześciu rzutów rożnych mają piłkarze Elwo i każdorazowo było gorąco w polu karnym. Dwukrotnie udanie interweniował jednak Danel, cztery razy lepsi od napastników byli zaś obrońcy. Ostatnią groźna akcję w tej części meczu rozegrali piłkarze KECHu, ale uderzenie Zemczaka minęło bramkę nad poprzeczką o kilkanaście centymetrów. Tuż po przerwie prowadzenie Elwo podwyższa Stalmach i wydaje się, że expierwszoligowiec jest na najlepszej drodze do wygranej, ale nie tak prosto... o trzy punkty będzie trzeba jeszcze powalczyć. W 28 minucie dwójkowa akcja w polu karnym trzy szybkie podania wymieniają ze sobą Jaromin z Zemczakiem i jest kontakt. W 35 minucie znakomita okazję do wyrównania miał team Gutowskiego. W polu karnym zabrakło jednak komunikacji między Zemczakiem a Gumińskim i żaden nie zdołał oddać strzału. Decydująco o losach meczu bramka padła niespełna dwie minuty przed końcem meczu. Znakomitym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Szymon Kościelny, który skopiował wyczyn anglika Hursta z 1966 roku, kiedy to w finale MŚ piłka odbiła się od poprzeczki przekroczyła linie bramkową i wyszła w pole.Kropke nad "i" mógł postawić jeszcze Kotas ale jego indywidualna akcja zakończyła się na słupku. Po końcowym gwizdu Elwo miało jednak sporo powodów do zadowolenia.

Elwo Pszczyna - KECH 3:1 (1:0)

Wyrównany bój stoczyli także piłkarze Kilersów i K.W.CH. Po słabym starcie w sezon teraz zabójcza ekipa potrzebuje punktów jak tlenu. Nic więc dziwnego, że niedzielny mecz rozpoczęła z dużym rozmachem. Już w pierwszej minucie szczęśliwie na bramkę uderzał Kubik. Piłka po drodze odbiła się od obrońcy o kompletnie zmyliła interweniującego bramkarza. Pięć minut później kolejna akcja Kilersów kończy się bramką. Tym razem skutecznie na bramkę precyzyjnie uderzał Kałamała. Dopiero wówczas przebudził się zespół z Piasku. W 8 minucie uderza na bramkę Kubicy Ryłko, ale bramkarz skutecznie odbił piłkę na rzut rożny. Trzy minuty później bramkarz Kilerów był już jednak bez szans. Z autu zagrywał Skrobol a Gabriel Rabinek lekko głową przedłużył lot piłki i ta wpadła pod poprzeczkę przy dalszym słupku.
Kolejne minuty to wymiana ciosów, które jednak nie zmieniają wyniku. Warto odnotować jednak uderzenie z dystansu Kubika, które paruje na rzut rożny Rabinek, czy też minimalnie niecelny strzał z rzutu wolnego Łukasza Ryłko. Na kolejne gole trzeba było jednak poczekać do drugiej odsłony.
W minucie 23 stratę w środku boiska na gola zamienił Rabinek, który po rajdzie prawą strona boiska umieścił futbolówkę w siatce przy krótkim słupku. Pełnię szczęścia K.W.CH. osiągnęło w minucie 26. Wówczas po rzucie rożnym piłkę na dobre tory skierował Śniegoń. Kilersi jednak jeszcze walczyli, tyle tylko, że nie mieli już tyle szczęścia co przed przerwą. W 30 minucie powinno paść wyrównanie, ale świetnie zachował się bramkarz K.W.CH., który w pojedynkę zatrzymał trzy próby Kubika i Musioła, którzy znaleźli się w polu karnym po szybkiej kontrze.
Losy meczu rozstrzygnęły się ostatecznie między 34 a 35 minutą. Najpierw niemal najpierw wyczyn Rabinka z 23 minuty skopiował Śniegoń, a po chwili w polu karnym obrońcę zwiódł Gruszka ustalając tym samym wynik meczu.

Kilers - K.W.CH. 2:5 (2:1)

Najbardziej wyrównany i dramatyczny mecz tego popołudnia w drugiej lidze rozegrali z kolei piłkarze Termexu oraz DN Okna. I po raz kolejny potwierdziło się, że piłkarze z Rudołtowic wychodzą na swoje mecze zdekoncentrowani. Nie minęło bowiem nawet pięć minut a było już 2:0 dla pszczyńskiej ekipy. Bo już pierwsza ofensywna akcja Stokłosy zakończyła się golem. Napastnik Termexu w pierwszych minutach pokazał się zresztą z bardzo dobrej strony. W minucie czwartej po uderzeniu Hofmana i obronie Słowika, piłka sama znalazła Stokłosę w polu karnym. Na klasycznego hattricka gracz z osiedla Piastów kazał czekać tylko 10 minut. Kasprzycki zagrał z rzutu autowego piłkę przed pole karne a tam sprytnie obrócił się z nią Stokłosa i uderzeniem z lewej nogi umieścił ją w oknie. Szybkie i łatwe prowadzenie wyraźnie uspokoiło pszczyńskich piłkarzy. Zawodnicy DN Okna przebudzili się dopiero w końcówce pierwszych dwudziestu minut. W 19 minucie refleks Świerkota sprawdził Niemiec. Minutę później bramkarz pomarańczowo-białych nie miał jednak szans. Komraus uderzył co prawda z dystansu, ale na tykle precyzyjnie, że zasłonięty Świerkot nawet nie próbował interweniować.
Po zmianie bramek znowu lepiej rozpoczęli pszczyńscy piłkarze. Kolejny stały fragment gry i kolejny błąd w defensywie. Pojda z autu do Krętosza a ten głową pakuje piłkę do siatki. To mogło zniechęcić rudołtowiczan ale... o dziwo od tego momentu Okna z każdą minutą zaczynają grać coraz lepiej. W 26 minucie lewą strona pomknął Niemiec zagrał w pole karna i tu choć na raty to Górecki zdołał skierować piłkę do bramki. Dwie minuty później pada kontaktowy gol. Kur sfaulował Niemca w polu karnym, a "jedenastkę" na trzecia bramkę zamienił Kobylanka. Osiem minut przed końcem jest już remis. Termex zupełnie się pogubił. Inna sprawa, że ekipa DN Okna zaczyna grać bardzo agresywnie uciekając się często do gry faul. Rzuty wolne w okolicy pola karnego to jednak spore zagrożenie i taka postawa wkrótce się zemściła. W 35 minucie Pojda uderzał z wolnego i jeszcze minimalnie się pomylił trafiając w słupek, ale dwie minuty później Nokel był bardziej precyzyjny. Napastnik Termexu wykorzystał nie najlepiej ustawiony mur i uderzył po krótkim rogu tuz przy słupku. Cios na niespełna 180 sekund przed końcem sprawił, że Okna się już nie zdołały pozbierać.

DN Okna Rudołtowice - Termex 4:5 (1:3)

III LIGA
Ostre strzelanie urządzili sobie piłkarze Warriosrów. W starciu ze Zrywem granicy dziesięciu bramek przekroczyć się jednak nie udało, choć cel był blisko. Pierwsza bramka padła w 7 minucie. Bardzo efektowne trafienie zaliczył Laszczak, którzy umieścił piłkę w bramce szczupakiem. Chwilę później ten sam piłkarz dostaje długie podanie od Ryby i mamy 2:0. Zryw wydaje się być bezradny, w 12 minucie sytuację sam na sam wykorzystuje Olsza, a niespełna 60 sekund później bezpośrednio z rzutu rożnego! trafia Ryba. Zryw zapędy rywali wyhamował nieco bramka autorstwa Królikowskiego. Przestój w wykonaniu Warriorsów trwał jednak krótko i jeszcze przed końcem pierwszej odsłony dwukrotnie swoje strzeleckie umiejętności pokazał Janusz, który wykorzystał dwa zbyt krótkie wybicia bramkarzy rywali (w 18 minucie lekko kontuzjowanego Ganiuszkina w bramce Zrywu zastąpił Ćwikliński).
Tuż po zmianie stron fatalnie pomylił się Ryba, który zagrał prosto pod nogi Jaworskiego, a ten skorzystał z prezentu rywala. Warriorsi szybko jednak wrócili na właściwego rytmu gry. Już w kolejnej akcji w meczowym protokole mógł się jeszcze znaleźć Deptuch, ale jego uderzenie z woleja zatrzymało się na słupku. Bardziej precyzyjny był za to Janusz, który w 24 minucie kompletuje hattricka. Po przewie Zryw gra jednak znacznie lepiej niż w pierwszej odsłonie i Kaczmarczyk ma znacznie więcej pracy. W 28 minucie bliski zdobycia drugiej bramki był Jaworski, jego uderzenie piętą było za słabe i nie mogło zaskoczyć bramkarza. Swoją szansę miał także Jańczyk, ale po ładnej akcji i dograniu Witka z lewej strony boiska nie zdołał trafić w bramkę.
Szczęście zaś sprzyjało Warriorsom. Po indywidualnej akcji Laszczaka uderzona piłka trafiła jeszcze w obrońcę i kompletnie zmyliła bramkarza. Wszystko zakończył zaś w 36 minucie duet Deptuch - Janusz.

Warriors Pszczyna - Zryw Pszczyna 9:2 (6:1)

Szczęśliwe przez blisko dwadzieścia minut bronił się beniaminek z Rudołtowic, który w pierwszej części meczu udanie przeciwstawiał się atakom Polandów. Pełne ręce roboty miał jednak debiutujący w PALPKotajny. Już w drugiej minucie bliski szczęścia był Mańka, ale w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. W dwóch kolejnych akcjach lider trzecioligowych strzelców był już bardziej precyzyjny, ale tym razem piłce na drodze stawał Kotajny. Bramkarz z Rudołtowic był zresztą prawdziwym bohaterem tej części meczu. W 10 minucie wybronił bowiem jeszcze strzał Kotara, zaś w 16 uderzenie Czerwinskiego sparował na róg. W końcu jednak sposób na bramkarza znalazł Mańka, który tuz przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej odsłony uderzył z dystansu tuz przy słupku. Pierwszą naprawdę groźną sytuację Rudołtowice przeprowadziły dopiero w 20 minucie, ale strzał Żemły wybronił Gottman.
Bramkarz Polandówz dobrej strony pokazał się także po przerwie, kiedy musiał interweniować po szarży Skrobola lewą strona boiska. Mimo lepszego otwarcia przez baniaminka to pszczyńska szostka wciąż kontrolowała grę. Na dowód tego prowadzenie podwyższył Mańka. Napastnik Polandów w 33 minucie miał już na koncie hattricka kiedy to wykorzystał rzut karny po faulu bramkarza. Co prawda Kotajny wyczuł intencje strzelca ale silne uderzenie po rękach golkipera wpadło do sieci. W 37 minucie padła zaś honorowa bramka dla Rudołtowic. Na bramkę uderzał Żemła, niezbyt pewnie na rzut różny piłkę przepuścił jednak Gottman, a zagraną z narożnika boiska piłkę do własnej bramki skierował Kos.
Dwie ostatnie akcje i dwa gole to jednak działo Polandów. Najpierw Mańka rzucił piłkę z autu na długi słupek a tu z pierwszej piłki uderzył Czerwiński. Strzeleckie popisy Polandów zakończył w ostatniej minucie meczu jak na kapitana przystało Koter. Dzięki potknięciu dotychczasowego lidera na najwyższym stopniu podium wylądowała ekipa z osiedla Piastów.

Polandy Pszczyna - Rudołtowice 5:1 (1:0)

Szlagierowy pojedynek odbył się także w lidze trzeciej. Tutaj spotkały się dwie najlepiej prezentujące się do tej pory drużyny Piasek United i ConstructoR. W nieco gorszej sytuacji była jednak tyska drużyna, która przed tygodniem nieoczekiwanie straciła punkty z Warriorsami. Tym samym na kolejna wpadkę pozwolić sobie nie mogła.
Mecz od pierwszych minut mógł się podobać. Dobre prowadzone w szybkim tempie widowisko rozgrzało obserwatorów. Pierwszy groźny strzał na bramkę oddał w piątej minucie Skawiński, ale Łącki pewnie obronił. Chwilę później swojego szczęścia szukał Drobiec, ale przeniósł piłkę ponad bramką. Tyszanie tez mieli swoje szanse. Blisko celu był po dwójkowej akcji z Mysakiem Paszek, ale nie trafił w światło bramki. Refleks Noras sprawdził też Mysak, ale bramkarz z Piasku nie dal się zaskoczyć. Jak się jednak wkrótce okazało była to tylko próba generalna, bowiem w 15 minucie Mysak się już nie pomylił. Z prawej strony boiska wpadł w pole karne, na spokoju minął bramkarza i ulokował piłkę w pustej bramce.
Z czasem ConstructoR zaczyna co raz lepiej chwytać rytm gry, ale do przerwy nic już się nie zmienia.
W drugich dwudziestu minutach role się nieco odwróciły. Teraz to w natarciu częściej jest drużyna z Piasku. Gracze United co prawda maja optyczna przewagę, ale brakuje cały czas wykończenia akcji, ostatniego podania a przede wszystkim strzałów. Dopiero pod dwóch kwadransach nieco lepiej wygląda precyzja piłkarzy z żółtych koszulkach. W 29 minucie z wolnego minimalnie pomylił się jeszcze Skawiński, ale chwilę późniejpo uderzeniu Piekarskiego musiał interweniować już Łącki. W 33 minucie także refleksem popisał się kapitan z Tychów wyłapując uderzenie z rzutu wolnego Drobca. Tyska drużyna nastawiona jest głównie na grę z kontrataku. W 36 minucie w jednej z głównych ról wystąpił Łącki, który wybił piłkę na tyle precyzyjnie, że ta trafiła przed pole karne do Hyrnika, a ten posłał ją głową do bramki ponad wychodzącym bramkarzem. Ekipa z Piasku chyba pogodzona była już z porażką, a chwilę później wygraną przypieczętować mógł Mysak, ale zabrakło mu nieco szczęścia i jego próba zatrzymała się na słupku. Tym samym dotychczasowy lider doznał pierwszej na wiosnę porażki i... wypadł po za ligowe podium.

ConstructoR Tychy - Piasek United 2:0 (1:0)

I na koniec kolejnego piłkarskiego weekendu pozostała rywalizacja Wrony z Drużyną Fryzjera. Obie ekipy z pewnością liczyły na lepszy start w ligowy wiosnę toteż ten mecz miał i dla jednych i dla drugich szczególne znaczenie. Co prawda Fryzjerzy na wiosnę jeszcze nie przegrali, ale też nie zakosztowali smaku wygranej. Wyżej w tabeli był więc zespół Wrony, który miał na swoim koncie już trzy punkty.
Pierwsze minuty do wzajemne badanie się. Pierwszy raz futbolówka zmierzała do bramki Wrony już w 50 sekundzie ale strzał Skupienia z 10 metrów w znakomitym stylu obronił pełniący tego dnia obowiązki bramkarza Zakrzewski. Kolejne akcje częściej zagrażały jednak twierdzy Piłota. W 5 minucie z dystansu przymierzył Król, ale zabrakło precyzji. Aż nadto precyzyjny był chwilę później Rosner, który huknął mocno ale... wprost w sam środek bramki gdzie był golkiper Fryzerów. Niemoc strzelecką przełamali w 10 minucie rywale, a na listę strzelców po dobrze rozegranym wolnym z linii końcowej boiska wpisał się Skupień. Niezrażona stratą bramki ekipa Wrony ruszyła do ataków. W 13 minucie gry tuż przed polem karnym nieprzepisowo zatrzymywany był szarżujący Rosner za co kapitan Fryzjerów ujrzał żółtą kartkę. Kombinacyjnie rozegrany rzut wolny Rosner do Króla, ten do Zakrzewskiego, a ten z koli zagrywa wzdłuż bramki, tyle tylko, że wszystkiego nie zdążył zamknąć Król. W 17 minucie precyzji już nie zabrakło. Przed polem karnym piłkę przejął Rosner zagrał do niepilnowanego Zakrzewskiego a tek uderzył z pierwszej piłki nie do obrony. Piłkarze Wrony poszli za ciosem i tuz przed końcowym gwizdkiem tym razem indywidualnie Rosner uderzył z prawej strony pola karnego po ziemi i Piłot sięgał do siatki po raz drugi.
W drugiej odsłonie Drużyna Fryzjera musiała się więc otworzyć. To sprawiło, że rywale mieli spore pole do popisu w kontratakach. Pierwszy strzał w tej części gry oddał Mariusz Król, ale z podobnym skutkiem jak przed przerwą, czyli ponad poprzeczką. Początkowo precyzji brakowało też Pali. W drugich dwudziestu minutach mecz porywającym widowiskiem jednak nie był. Znacznie groźniej wyglądały jednak akcje Wrony. W krótkim czasie dwa razy próbował Rosner, ale dwa razy Piłot odbijał piłkę na rzut rożny. Kiedy więc wydawało się, że nic w tym meczu się nie zmieni piłkę przed polem karnym dostał Pala i w sytuacji sam na sam z Zakrzewskim spokojnie umieścił ją w bramce. Ta więc trzeci mecz i trzeci remis Fryzerów. Rywale zaś maja już w komplecie każde rozstrzygnięcie.

Wrona Produkcja - Drużyna Fryzjera 2:2 (2:1)


Kolejne ligowe potyczki już w sobotę i niedzielę na boisku Orlik przy hali Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Pszczynie. Na czwartek zaplanowane jest zaś dokończenie pierwszej części spotkań 1/16 Pucharu Ligi PALP. Rywalizować będziemy na boisku Piast przy Zespole Szkół nr 1 w Pszczynie.

Przypominamy wszystkim także o możliwości dołączenia do zabawy w typowanie ligowych spotkań: typer liga I, typer liga II, typer liga III.
Na najlepiej typujących na koniec sezonu czekają upominki.

Zapraszamy także do odwiedzenia ligowego serwisu Pszczyńskiej Amatorskiej Ligi Piłkarskiej na stronie: www.posir.pszczyna.pl
Tutaj znajdziesz komplet wyników, statystyk ligowe tabele oraz aktualne składy wszystkich ligowych drużyn.

POSiR Pszczyna, UKS Centrum Pszczyna

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "POSiR" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

POSiR

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "POSiR" podaj