Gorące tematy

  • 28 marca 2011
  • wyświetleń: 6872

PALP: Cztery pory roku

No i zaczęło się na całego. W miniony weekendy do boju o punkty ruszyli ligowcy we wszystkich trzech ligach. Mimo, że na w kalendarzu mamy już od tygodnia wiosnę to za oknem w sobotę i niedzielę mieliśmy istną pogodową karuzelę. Większego wpływu na ligowe gry niesprzyjająca aura jednak nie miała.

PALP: Ełka Team vs. Undergrasosexoholics
Zaczęli w pogodzie jesiennej...


PALP: ZRB-Szybkie Banany vs. Gunners
potem było zimowo...


PALP: Brygada Kryzys vs. Zielarze
a skończyło się wiosennie...


I LIGA

W sobotę wiosnę zainaugurowali pierwszoligowcy i to w wielki stylu. W siedmiu meczach padło aż 57 goli co jest rekordem skuteczności w tym sezonie ligowych rozgrywek. Prawdziwy grad bramek z pewnością wynagrodził przybyłym kibicom panujący chłód. A przyznać trzeba, że było na co popatrzeć.

Ach te stałe fragmenty
W inaugurującym pierwszoligową wiosnę starciu Ełki Team z Undergrasosexoholicami ekipa pod wodzą Krawczyka chciała się zrehabilitować za nieoczekiwaną jesienną stratę punktów. Plan dość szybko udało się wcielić w życie, kiedy to w piątej minucie Majewski wykończył dwójkowa akcję z Walą. To miało uspokoić poczynania Teamu. Ten jednak wciąż starał się dyktować warunki gry. Undergrasosexoholicy zaś nastawili się na grę z kontry. Na kolejne gole trzeba było jednak poczekać do końcowych fragmentów pierwszej odsłony. W okolicach pola karnego rzut wolny wykonywali gracze pod wodzą Sęka, a najsprytniej pod bramką rywali zachował się debiutujący w PALP Wojciech Zakrajewski, który zaskoczył Wronę. Z wyrównania Under długo się jednak nie cieszył bowiem w kolejnej akcji Ełka odzyskała prowadzenie. Wala idealnie wrzucił piłkę z autu na głowę Kroczka i było 2:1. Jak się wkrótce miało okazać była to tylko rozgrzewka. Po zmianie stron padło trzy razy więcej goli. Najpierw kolejny błąd przy stałym fragmencie gry popełniła defensywa Ełki i po rzucie rożnym piłkę do siatki skierował Rejowicz. Lecz powtórzył się scenariusz z pierwszej odsłony kiedy to Team szybko wrócił na prowadzenie. Nie minęło pięć minut, a Undergrasosexholicy udowodnili, że najsłabszą formacja Ełki jest gra w defensywie przy stałych fragmentach gry. Tym razem bramkarza Teamu bezpośrednio! z rzutu rożnego zaskoczył Zakrajewski. Na tym jednak skończyły się harce zespołu Sęka. W ostatnich pięciu minutach na boisku panował już tylko jeden zespół. Najpierw sytuacji sam na sam nie zmarnował Wala, i choć po chwili swojego trzeciego gola zdobył Zakrajewski to... tym razem trafił do własnej siatki. Rywali do walki zniechęcił ostatecznie Osemlak, a wszystko zakończyło się tak jak zaczęło czyli dwójkową akcją Wala - Majewski.
Zwycięstwo Ełki choć wysokie przyszło jednak z wielkim trudem, a przebudowana ekipa Undergrasosexoholiców z pewnością napsuje krwi nie jednej drużynie.

Undergrasosexoholics - Ełka Team 3:7 (1:2)

Prawie jak jesienią
Dobry mecz rozegrały ekipy Trójcy i POSiRu. Podobnie jak jesienią także i tym razem mecz był wyjątkowo wyrównany. Oba zespoły rozkręcały się jednak dość wolno. Początek był zatem dość niemrawy a mecz zaczął się na dobre dopiero w końcowych fragmentach pierwszych dwudziestu minut. Spory udział przy pierwszym golu miał bramkarz Chrobaszczyk, który dosłownie podał piłkę do Furtoka, który uderzył zza pola karnego praktycznie do pustej bramki. Chwilę później swoje umiejętności zaprezentował Bocheński, który zwiódł defensorów POSiRu i wpakował piłkę do świątyni Jelenia. I kiedy wydawało się, że do przerwy będzie remisowo "patent" na Chrobaszyka potwierdził Furtok, który uderzył z dystansu. Strzał nie był zbyt mocny, ale niepewnie grający bramkarz Trójcy po rękach przepuścił piłkę do sieci.
Po zmianie stron Biesoka w uliczkę znakomicie wypuścił Maławy i ten w sytuacji sam na sam nie miał problemu z trafieniem do bramki. Wydawało się, zatem że jest już po meczu. Trójca powstała jednak z popiołów po półgodzinie gry, a sygnał do ataku dał ponownie Bocheński zaskakując Jelenia z rzutu wolnego. Kontaktowa bramka wyraźnie dodała skrzydeł ekipie Folka. Od tego czasu to zespół w biało-błękitnych koszulkach był strona dominującą. I ostatecznie dopiął swego. Niespełna 60 sekund przed końcowym gwizdkiem cenny punkt dla Trójcy uratował Żmij. Z przebiegu meczu remis wydaje się jednak w pełni sprawiedliwym rozstrzygnięciem.

Trójca - POSiR Pszczyna 3:3 (1:2)

Mobilizacja
Rządni rewanżu za jesienną porażkę byli zaś gracze Mieszka. Mecz z Sew-Metem pszczyńska szóstka rozpoczęła zresztą od mocnego uderzenia. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry po rzucie z autu piłkę idealnie uderzył Dzida i Bogucki nie miał szans na udana interwencję. Szybka strata gola nie załamała graczy z Piasku, którzy przeszli do ofensywy kilka szans nie udało się jednak zamienić na bramkowy rezultat. Gracze z pszczyńskiego osiedla Piastów po mocnym uderzeniu też nie potrafili znaleźć sposobu na Boguckiego, który m.in. wygrał dwukrotnie pojedynki sam na sam z Kędziorem, toteż do przerwy utrzymywało się skromne prowadzenie Mieszka.
Worek z bramkami na dobre pękł dopiero w drugiej odsłonie. Najpierw w polu karnym zimna krew zachował Pasternak , który wymanewrował Boguciego i było 2:0. To, że Mieszko nie przegra meczu było niemal pewne w 29 minucie. Najpierw przełamał się Kędzior, a po chwili trafił Maszudziński i pszczyńska szósta prowadziła już czterema trafieniami. Im dłużej trwał mecz tym mniej ochoty do gry wykazywali gracze Sew-Metu, nic więc dziwnego, że z każdą kolejna minutą rosła przewaga "książęcych". Na 5:0 po indywidulanej akcji Grzegorza trafił Gruszka, gol numer sześć autorstwa Dzidy padł po błędzie Boguckiego, który wypuścił piłkę po dośrodkowaniu Pasternaka. A strzelecki festiwal zakończył w ostatniej minucie Kędzior. Zespół z Piasku zaliczył, więc ligowy falstart, zaś Mieszko udanie zrewanżował się za jesienną porażkę.

Sew-Met - Mieszko 0:7 (0:1)

Planowo
Większych kłopotów z pokonaniem OKSu Poligon nie miał wicelider ligowej tabeli ATS Jakub. Zespół z osiedla Daszyńskiego niemal od pierwszych minut dominował na placu gry. Rywale w miarę udanie bronili się przez pierwsze 10 minut. Kiedy już jednak lina oporu została przełamana wszystko potoczyło się bardzo szybko. Najpierw Drzyzga wykończył podanie Benioszka, a kilkadziesiąt sekund później sam asystent wpisał się na listę strzelców. Mimo, że w pierwszej odsłonie najjaśniejszym punktem w zespole z osiedla Powstańców Śląskich był Ogierman to nie był w stanie uchronić swojej drużyny przed utratą kolejnych goli. Jeszcze przed przerwą prowadzenie Jakuba podwyższył po indywidualnej akcji Bienioszek.
Po zmianie stron team z Osiedla Daszyńskiego kontynuował swój marsz ku wygranej. Najpierw ładną drużynową akcję i podanie Miczka wykorzystał Banet, by po chwili idealnie obsłużyć Górnego, a po półgodznie gry było już 6:0. W końcówce meczu ATS nie był już tak skuteczny. Może dlatego, że wyraźnie zwolnił tempo gry. Mimo to rywale i tak z trudem dochodzili do strzeleckich pozycji. Świątynia Kościelnego ostatecznie jednak została zdobyta. W 40 minucie gry na listę strzelców wpisał się bardzo aktywny Bałuch, ale to wszystko o czym mogła myśleć tego wieczoru ekipa z Poligonu.

OKS Poligon - ATS Jakub 1:6 (0:3)

One men show
Mecz Gunnersów z Szybkimi Bananami toczył się już w zimowej scenerii przy padającym śniegu. Mimo to oba broniące się przed spadkiem zespoły stworzyły ciekawe widowisko. W obu drużynach w zimowej przerwie zaszło sporo zmian i teraz są to zupełnie inne ekipy niż jesienią. Dlatego też wielka niewiadomą było jak będą się prezentować. Początek więc ostrożny w wykonaniu obu drużyn. Mecz nabrał rumieńców dopiero po pierwszym trafieniu. W 9 minucie Fuławka uderzył z dystansu czym zupełnie zaskoczył bramkarza rywali. Pięć minut później swoje umiejętności pokazał Paliczka, który pokonał Komandera uderzeniem z rzutu wolnego. Po chwili na prowadzeniu była już ekipa Gunnersów a w roli głównej tym razem Krzystolik, który wykorzystał podanie z rzutu rożnego Paliczki.
Po przerwie nabytek Gunnersów udowodnił, że już dobrze zadomowił się w nowej drużynie. W tej części meczu do siatki rywali trafiał już tylko Paliczka. Hat-trick w siedem minut pozwolił spokojnie myśleć o pokonaniu ZRB. Team Cygana nie zamierzał jednak łatwo się poddawać. Gole Kubicy i Jurczyka sprawiły, jednak, że nadzieje budowlano-bananowej szóstki odżyły na nowo. Sama nadzieja jednak to za mało aby dogonić rywali. Dzięki trzem punktom zespół Biegiera opuścił miejsce barażowe. To po pierwszej wiosennej kolejce okupuje... ZRB-Szybkie Banany.

Gunners Biegier - ZRB-Szybkie Banany 5:3 (2:1)

Mamy króla?
Radosny futbol. Tak w dwóch słowach można określić potyczkęFCProfi M-Tec z Żubrami. Lider rozgrywek rozpoczął mecz z walczącymi o utrzymanie rywalami od mocnego uderzenia. Nie minęło 100 sekund a w sędziowskim protokole widniały już nazwiska dwóch strzelców. Dwie akcje dwa gole i mecz już ustawiony. Piłkarze Żubrów wyraźnie nie obudzili się jeszcze z zimowego snu. Grali wolno, ospale i bez zaangażowania. Nic więc dziwnego, że świetnie na ich tle wyglądali piłkarze Profi. Po kwadransie było już 5:0 i można się było zastanawiać, czy padnie pierwsza "dwucyfrówka". Lidera nieco wyhamowała pierwsza udana akcja Żubrów. Wiera podał do Kozika, a ten nie miał problemów z pokonaniem Kani. Wcześniej bramkarz Profi błysnął jednak refleksem broniąc rzut karny wykonywany przez Wierę.
Po zmianie stron goli było jeszcze więcej. Strzelanie rozpoczął nie do zatrzymania tego dnia Poczkajski, który w tym momencie miał już na swoim koncie hat-trica. W 28 minucie wreszcie przypomniał o sobie wicelider ligowych strzelców Wiera. Żubry jednak nie mogły zbliżyć się do Profi, bowiem na każdą ich bramkę rywali odpowiadali dwoma. Do końca meczu wiele się więc nie zmieniło. Dominujący w całym meczu mistrzowie jesieni w ostatecznym rozrachunku wygrał aż 11:4, a sześć goli zdobył lider strzelców Artur Poczkajski, który tym sposobem ma już dziewięć goli przewagi nad drugim w zestawieniu Wierą.

FC Profi M-Tec - Żubry 11:4 (5:1)

Co tak głośno?
Wyjątkowo głośno było na meczu Cadi-Caru z Japi-Budem. Potyczka mistrza ze zdobywcą Pucharu Ligi miała być punktem kulminacyjnym i ozdobą pierwszej serii gier. Obie ekipy bardzo zmobilizowane. Początek jednak dość spokojny w wykonaniu obu drużyn. Z biegiem czasu mecz zaczął jednak nabierać rumieńców. W 9 minucie po raz pierwszy atmosferę podgrzał Zdunek pokonując Kloca. Cadi-Car nie miał pomysłu na grę grał nerwowo, niedokładnie, a swoją frustrację próbował przerzucić na sędziego. Czy słusznie? Wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przed przerwą pierwsze tego dnia kartki ujrzeli piłkarze samochodziarzy. Cztery minuty po zmianie stron kolejną dobrą akcję przeprowadziła budowlana ekipa. Zdunek podał do Dzidka, a ten pokonał swojego ex-kolegę z drużyny. Wydawało się, że nerwowa gra samochodziarzy nie może przynieść nic dobrego. Sytuację jednak szybko uspokoił Grygier, który z bliskiej odległości pokonał Krzekotowskiego. Zespół z Podstarzyńca poszedł za ciosem i zaczął dominować na boisku. Na efekty takiego obrotu meczu nie trzeba było długo czekać. Osiem minut przed końcem z narożnika pola karnego pod poprzeczkę uderzył Chrapkiewicz i mieliśmy remis. W ostatnich minutach znowu wszystko było sprawą otwartą, a najlepszą okazję Cadi-car zmarnował tuz przed końcowym gwizdkiem kiedy to fatalnie rozegrał rzut wolny wykonywany z linii pola karnego. Z tego remisu najbardziej zadowolona był... Ełka Team, który tym sposobem wskoczył na najniższy stopień podium.

Cadi-Car - Japi-Bud 2:2 (0:1)

PALP: Cztery pory roku 26-27.03.2011 · fot. Andzejek


II LIGA

Po jesienno-zimowym wieczorze na boisku przy hali Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w niedzielne przedpołudnie zaświeciło wiosenne słońce. W zdecydowanie lepszych warunkach atmosferycznych przyszło rywalizować zatem graczom z II i III ligi. A jak przełożyło się to na grę?

Z problemami
Drugi mecz Kilersów wiosną i drugi raz kłopoty z meczową kadrą. Co się dzieję w zabójczej drużynie? Miejmy nadzieję, że to przejściowe problemy. Mecz na prośbę Kilersów rozpoczął się z poślizgiem, a i tak drużyna była w pięcioosobowym składzie. Pod dwóch minutach dotarło jednak jeszcze dwóch piłkarzy. W tym czasie Enigma nie zdołała poważniej zagrozić twierdzy strzeżonej przez Kubicę. Pierwsza dogodna sytuacja dla ekipy zza Wisły pojawiła się w szóstej minucie. Wówczas piłkarze z Czechowic nie zdołali z rzutu karnego pokonać... Kubika (zastąpił Kubicę na stały fragment gry). Enigma cały czas miała jednak przewagę, toteż kwestią czasu był fakt kiedy zostanie ona udokumentowana. Stało się to w 13 minucie. Wówczas to przy asyście dwóch obrońców na strzał z dystnasu zdecydował się Budny, a uczynił to na tyle szczęśliwie, że piłka po rykoszecie zupełnie zaskoczyła bramkarza rywali.
Jednobramkowa zaliczka jednak nie wiele wyjaśniała bowiem Kilersi groźnie kontratakowali i kto wie jakby potoczył się ten mecz, gdyby potrafili wykorzystać swoje szanse. Znacznie bliżej wygranej Enigma była w 27 minucie, kiedy to Siemienice w sytuacji sam na sam nie dał szans Kubicy. Zabójcza drużyna coraz bardziej musiała ryzykować chcąc cokolwiek jeszcze zmienić. Mimo to bramkarz Enigmy Zimny nie miał zbyt wiele pracy. Czechowiczanie grali zaś swoje i wynik ustalili w 36 minucie. Dobrze rozegrany rzut wolny wybronił jeszcze popularny "Olo", ale wobec dobitki (głową z 5 metrów uderzał Siemieniec), był już bez szans. Kilersi ambitnie walczyli do końca, ale nie zdołali się wpisać na listę strzelców.

Kilers - Enigma Czechowice 0:3 (0:1)

Tak grają ex-pierwszoligowcy
Ciekawie zapowiadało się też starcie ubiegłorocznych pierwszoligowców. W niedzielne południe Elwo podejmowało Termex. Oba zespoły przegrały swoje inauguracyjne mecze dlatego też teraz chciały zdobyć punkty. Początek dość wyrównany, choć z niewielką ilością sytuacji podbramkowych. Przełamanie nadeszło w 11 minucie kiedy do siatki trafił Nokel wykorzystując podanie Kubicy. Ten sam zawodnik pięć minut później asystował także przy golu Pisarka i Termex prowadził do przerwy 2:0. Przy wyrównanej postawie obu drużyn wydawało się, że dwubramkowa zaliczka może być trudna do odrobienia. Tyle tylko, że tuż po przerwie defensywę ekipy z osiedla Piastów zaskoczył Ryś i wszystko było możliwe. Elwo czuło, że jest szansa na punkty i... w 32 minucie dostali prezent od losu. W polu karnym ręka zagrał jeden z piłkarzy Termexu i sędzia podyktował rzut karny. Miedzy słupkami gorszy od swojego brata (Mateusz obronił karnego w meczu Kilersów z Enigmą) nie chciał być Łukasz Kubik i w ładnym stylu wybronił strzał Rafała Kościelnego. Końcowe fragmenty meczu to napór piłkarzy z fabryki elektrofiltrów, ale... twierdza Termexu została niezdobyta. Na domiar złego w ostatnich sekundach czerwona kartkę ujrzał Kotas i... Elwo kończyło w osłabieniu. W ostatniej ofensywnej akcji udział wziął bramkarze Dzida i dzięki temu padł gol numer trzy dla pomarańczowo-białych. Z przejęta piłka na pusta bramkę popędził Nokel i nie maił problemów z ulokowaniem jej w pustej twierdzy. Po niezłym meczu Termex vs. Elwo 3:1

Elwo Pszczyna - Termex 1:3 (0:2)

Wygrali doświadczeniem
Ciekawe widowisko stworzyli gracze Orłów Mirosława K. i K.W.CH. Faworytem zdawała się być pszczyńska szóstka co też potwierdzały początkowe wydarzenia. Minęło bowiem niespełna sześć minut a na dwubramkowym prowadzeniu była już ekipa Orłów. Najpierw podanie Komandera wykorzystał Pojda, a trzy minuty później do sitaki trafił Pękała. Niezrażona takim obrotem meczu ekipa pod wodzą Bednarka próbowała odrabiać straty ale nie potrafiła wpaść we właściwy rytm gry. Wydawało się, że Orły mają mecz pod kontrolą. Tymczasem w 16 minucie szybka kontra K.W.CH. zakończyła się golem Kacewicza. Po chwili był już remis, kiedy to a’la dośrodkowanie czy też strzał z rzutu wolnego zaskoczył Skipioła. Ekipa pod wodzą Bednarka wyraźnie odżyła, ale... na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem schodziły Orły. Tuż przed końcowym gwizdkiem Rabinka do kapitulacji zmusił Czerwiński, który wykończył znakomita zespołową akcję całej drużyny. Druga odsłona była bardziej wyrównanym spektaklem. K.W.CH. dążył do odrobienia strat, cele jednak nie udało się osiągnąć.
Przewaga jednaj bramki utrzymywała się jednak bardzo długo dlatego też Orły nie mogły być pewne końcowego sukcesu. Dopiero w 36 minucie Komander huknął nie do obrony. W końcówce meczu defensywa ekipy Bednarka zupełnie się posypała i gracze z ulicy Łowieckiej jeszcze dwukrotnie lądowali w notesie sędziego. Najpierw na listę strzelców, wpisał się Pojda a strzeleckie popisy zakończył debiutujący w PALP Artur Ryguła.

Orły Mirosława K. - K.W.CH. 6:2 (3:2)

Gdzie dwóch się bije...
Zacięty mecz rozegrały z koli ekipy Zielarzy i Brygady Kryzys. Do meczu drużyny przystępowały jednak w odmiennych nastrojach. Zielarze przed tygodniem wygrali... Brygada poległa w starciu Orłami. Więcej motywacji powinni mieć zatem pszczyńscy zawodnicy. Początkowo gra była jednak dość szarpana i a składnych akcji było bardzo niewiele. Brygada starała się jednak grać piłka co z czasem przyniosło efekt. Tuz przed przerwą na listę strzelców pisał się Mateusz Kędzior. Po zmianie stron zaskoczyć się dala jednak defensywa kryzysowej drużyny. Górski wykorzystał dobre podanie Stanocha i było remisowo. Wydawało się jednak, że więcej z gry mieli pszczyńscy piłkarze. Najlepszą okazję zmarnowali jednak w 32 minucie nie trafiając w bramkę z rzutu karnego. A jako, że niewykorzystane okazje szybko się mszczą można się było przekonać kilkadziesiąt sekund później kiedy to goście z Czechowic wyszli na prowadzenie. Niezrażona tym faktem szóstka Brygady grała swoje. Konsekwentna gra przyniosła wreszcie gola w 37 minucie. Kędzior zagrał do Krzystolika, a ten nie dał szans Kokoszce. Podział punktów w tym meczu nie skrzywdził chyba żadnej strony.

Zielarze - Brygada Kryzys 2:2 (0:1)

Rozbite Okna
Niezwykle interesująco zapowiadało się spotkanie Relaksu z DN Okna. Tymczasem team z Rudołtowic po raz kolejny wyszedł na mecz nieskoncentrowany. Efektem tego najszybsza bramka we wiosennych grach, która padła już w 13 sekundzie gry. Błąkała podał do Bieleckiego a ten nie zwykł marnować dogodnych sytuacji. Chwilę później było już 2:0 a role się odwróciły. Podawał Bielecki - strzelał Błąkała. Gracze pod wodzą Kobylanki doszli jednak do siebie i w 11 minucie chwycili kontakt z rywalem. Wydawało się, że może być jeszcze ciekawie. Kolejne dwa gole i to jeszcze przed przerwą padły jednak za sprawą piłka rzy Relaksu, a jeśli ktoś liczył na to, że po przerwie Okna ruszą do przodu musiał poczuć się zawiedziony bowiem niespełna 180 sekund po zmianie stron było już 6:1. Pszczyńska szóstka grała na luzie zrelaksowana i niemal wszystko jej wychodziło. Hat-trica skompletował Bielecki i Błąkała. Honor Okien próbował w końcówce meczu ratować kapitan. Najpierw skutecznie egzekwując rzut karny, a następnie strzelając ładna bramkę z woleja po dobrze rozegranym rzucie rożnym. Co by jednak nie mówić tej niedzieli Katon rozbił Okna i teraz drużyna z Rudołtowic ma tydzień żeby się na nowo pozbierać.

Relaks Katon Pub - DN Okna Rudołtowice 9:3 (4:1)

Zabrakło riposty
Drugoligowe zmagania kończyła potyczka KECHu z Veinem. A rozpoczęła się mocnym uderzeniem. Już w 3 minucie Tomasz Kraus nie zmarnował podania Szafrona i dał prowadzenie jankowiczanom. Riposta KECHu była jednak błyskawiczna. Jaromin popędził na bramkę Pieczki i nie dał mu szans. Niemal identyczny scenariusz mały fragmenty gry pomiędzy 6 a 7 minutą. Na gol Przystała błyskawicznie odpowiedział Jaromin i wciąż byliśmy w punkcie wyjścia. Od tego momentu gra się zresztą wyrównała, a piłkarze nie byli już tak skuteczni. Do czasu.
Po przerwie szybkie odrabianie strat po raz kolejny przećwiczyli piłkarze KECHu. Najpierw fatalny błąd Bogdanika wykorzystał bezlitośnie Kozub by po chwili Gutowski mógł doprowadzić do remisu. Czas uciekał, a żadna ze stron nie potrafiła przechylić szal wygranej na swoją stronę. W międzyczasie jednak trzykrotnie za straconą bramkę zrehabilitował się bramkarz KECHu wychodząc z opresji obronną ręką. Wreszcie jednak nawet jego dobra postawa nie była wstanie zatrzymać rywali. Pięć minut przed końcem doszło wreszcie do przełomu. Nycz wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, a rywale nie wyprowadzili kontrnatarcia. Po chwili Vein miał już dwa gole przewagi kiedy ładnie z dystansu uderzył Szafron. Team pod wodzą Gutowskiego nie miał już szans na odrobienie dwóch goli, co więcej tuż przed końcem meczu KECH został pogrążony jeszcze przez Przystała. Tym samym Vein jest jedną z czterech drużyn z kompletem punktów.

KECH - Vein Jankowice 3:6 (2:2)

III LIGA

W niedzielne popołudnie swoje gry po raz pierwszy w historii Pszczyńskiej Amatorskiej Ligi Piłkarskiej rozpoczęła trzecia liga. Tutaj odbyły się tylko trzy spotkania. Czwarty mecz pierwszej kolejki Zryw vs. Piasek Unied na prośbę pszczyńskiej ekipy odbędzie się w przyszłą sobotę.

Historycznie
W pierwszym historycznym meczu III ligi PALP zagrały drużyny Warriorsów i Polandów. Faworytem przed meczem zdawała się ekipa po wodzą Olszy, która wzmocniła się m.in. najlepszym jesienią strzelcem ekipy... Polandów - Januszem Damianem oraz dodając do tego obecność w składzie Wojciecha Deptucha, który zakończył przygodę z Czarkowem Warriors powinien mieć sporą siłę uderzeniową. Oba zespoły rozpoczęły jednak bardzo statycznie. Mimo to pierwsza bramka w trzeciej lidze padła już w czwartej minucie, kiedy niepewne wyjście bramkarza Kaczmarczyka wykorzystał Mańka. Mecz porywającym widowiskiem nie był i na dobra sprawę w pierwszych dwudziestu minutach wiele się już nie wydarzyło. Zupełnie niewidoczny był wspomniany wcześniej Janusz i Deptuch.
Początek drugiej odsłony także dość niemrawy. Ciekawiej zrobiło się, kiedy wyrównującą bramkę zdobył Ryba. Bramka "stadiony świata" (mierzone uderzenie w okienko z połowy boiska) niewiele jednak dało Warriorsom. Pięć minut później Mańka, a chwilę później Czerwiński pozwolił ponownie odskoczyć Polandom. Jeśli Warriorsi jeszcze o czymś myśleli to ich nadzieje prysły zupełnie, kiedy trzy minuty przed końcem meczu hat-tricka skolekcjonował Mańka. Dzięki temu gracz Polandów jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem w trzeciej lidze a jego drużyna po pewnej wygranej przewodzi w ligowej tabeli.

Warriors Pszczyna - Polandy Pszczyna 1:4 (0:1)

Będą się liczyć
Spotkanie Wrony Produkcja Podłoża z tyskim ConstructoRem poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia pamięci tragicznie zmarłego gracza pszczyńskiej drużyny Rafała Króla. Pierwszy kwadrans tyska drużyna zagrała niemal bezbłędnie. Dobre szybkie i składne akcje siały popłoch w szeregach defensywnych rywali. Stróż bramki Wrony Mateusz Małek raz za razem musiał sięgać do siatki. Zanosiło się na pogrom, ale... bramka Zakrzewskiego z 16 minuty wyraźnie ostudziła zapędy ConstuctoRa. Po przerwie gra była już dużo bardziej wyrównana. Tyska maszynka wyraźnie się jednak zacięła - i zawodnicy nie potrafili już tak łatwo przedostawać się w obręb pola karnego Wrony. W 28 minucie graczy Wrony na dobrze przebudził.... Gracz tyskiej drużyny Paszek, który skierował piłkę do własnej bramki. Kilka chwil później trzecia bramkę dla pszczyńskiej szóstki zdobył Skwarek i... zaczęło robić się ciekawie. Do końca meczu pozostawało jeszcze siedem minut. Ekipa Wrony była w natarciu ale... celowniki wciąż szwankowały. Nic więc dziwnego, że nastawieni na obronę i szybkie kontry grace ConstructoRa dowieźli prowadzenie do końca. Mecz jednak mógł się podobać i możliwe, że obie drużyny powalczą o awans.

Wrona Produkcja - ConstructoR Tychy 3:5 (1;5)

Prezent w debiucie
Na koniec niedzielnego spotkania z piłką pozostał pojedynek Drużyny Fryzjera z ligowym beniaminkiem z Rudołtowic. Jako że był to pierwszy mecz graczy pod wodzą Wyrobka ciężko było przewidzieć na co stać nową ekipę. Już w drugiej minucie bramkarz Fryzjerów musiał jednak wyciągać piłkę z siatki po uderzeniu Szczyrbowskiego. W 10 minucie indywidualną akcję golem zakończył kapitan pszczyńskiej ekipy. Grający bez zmiany rudołtowiczanie jak na swój pierwszy ligowy występ prezentowali się bardzo dobrze. Nie może więc dziwić, że w ostatniej minucie przed przerwą beniaminek po raz drugi objął prowadzenie. Tym razem za sprawą Koczora. Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli bardziej doświadczeni w grze na małych boiskach pszczyńscy piłkarze, którzy za sprawą Skupienia doprowadzili do wyrównania. Kolejne minuty upłynęły na dość wyrównanej walce. Szanse na gola mieli i jedni i drudzy m.in. Pala trafił w słupek, ale na kolejnego gola trzeba było poczekać blisko dziesięć minut. Po raz kolejny kapitan fryzjerów wziął sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi i... siedem minut przed końcem dał pierwsze prowadzenie Drużynie Fryzjera. Pełni szczęścia pszczyńska szóstka jednak nie osiągnęła. Bodaj w ostatniej akcji meczu Rudołtowice wyszły z szybka kontrą a wracający Mariusz Pala interweniował tak niefortunnie, że podarował bramkę numer trzy dla debiutantów. Z przebiegu gry podział punktów wydaje się nie krzywdzić żadnej drużyny.

Drużyna Fryzjera - Rudołtowice 3:3 (1:2)

Zapraszamy do odwiedzenia ligowego serwisu PALP na stronie: www.posir.pszczyna.pl
Tutaj znajdziesz aktualne wyniki, tabele, strzelców goli i inne ligowe statystyki.

Przed najbliższymi grami warto zajrzeć także do ligowego typera i spróbować wytypować zwycięzców kolejnych gier:typer liga I, typer liga II,
typer liga III.

A kolejne gry już w nadchodzący weekend na boisku przy hali POSiRu.

Zapraszamy!

UKS Centrum Pszczyna, POSiR Pszczyna

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "POSiR" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

POSiR

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "POSiR" podaj